Po miesiącu, w końcu doczekałam się przesyłki z asos.com, a w niej między innymi mojego "zegarka idealnego".
Przyznam szczerze że nie przepadam za zegarkami z wielką, złotą bransoletą i masą błyszczących dodatków, a magiczny napis "Michael Kors" nie robi na mnie szczególnego wrażenia, choć niektóre niestandardowe modele wyglądają naprawdę efektownie. Nie mam satysfakcji z noszenia czegoś, co ma lub chciałoby mieć tysiące osób. Cenię sobie oryginalność i elegancję, zamkniętą w prostych rozwiązaniach.
Zegarek Olivia Burton zamknięty jest w tekturowym pudełku z charakterystycznym motywem przyrody. W środku znajduje się już "normalne" twarde opakowanie, a w nim wybrany model.
Poniższy model to "Big Dial Black Watch".
Jest solidnie wykonany, skórzany pasek nie uwiera i jest miękki.
Stanęłam przed wyborem między powyższym, a produktem firmy "Daniel Wellington", który podobał mi się od dobrych 3 lat. Niestety, w ostatnich miesiącach dało się zauważyć wzmożoną współpracę polskich bloggerek z powyższą firmą. Jak nietrudno się domyśleć, w DW zaczęło gustować coraz więcej osób, w związku z czym po prostu sobie odpuściłam.